poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Złamanie zasady numer jeden

Zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy dalej. Następnym przystankiem miał być Liberec, więc ze stacji benzynowej łapiemy dalej. Tym razem udaje się szybko, właściwie 5-ty samochód zatrzymał się z dwiema Czeszkami na pokładzie. Wszystko fajnie, tylko podczas wsiadania do pojazdu, prawie zostałem przejechany. Trochę pod górę, brak zaciągniętego hamulca i kobieta za kierownicą - nogę na szczęście zdążyłem zabrać, więc obyło się bez strat. Ruszamy. Kobiety z angielskiego noga, ja po czesku ni w ząb. W takiej ciszy przejechaliśmy te 25 kilometrów i dotarliśmy. Tutaj zaczęły się schody, bo wysiedliśmy na stacji benzynowej w pobliżu autostrady. Niby miejscówka idealna, ale ciężko było coś złapać. Mimo, że to wbrew prawu, bo można za to dostać ładny mandat, postanawiamy, że staniemy na wjazdowym pasie i spróbujemy szczęścia. Ogólnie w tym miejscu i okolicach spędziliśmy jakieś 3 godziny, aż wreszcie zlitował się młody chłop, który zaoferował podwiezienie do Pragi. Szczęśliwi z daru losu wsiadamy. Bardzo nam ulżyło, tym bardziej, że jedziemy do Pragi!






Trasa przebiegła spokojnie, w miłej atmosferze, rozmownie i bezproblemowo. Akurat młody kierowca jechał po swoją dziewczynę na lotnisko, mówił po angielsku i potrzebował towarzystwa, więc nas wziął.
Dojechawszy do Pragi, postanowiliśmy trochę się tam pokręcić, zjeść obiad i wystarać się o porządny napitek, w postaci lokalnego piwa. Przejechaliśmy się metrem, zrobiliśmy zakupy i trochę pomyśleliśmy z mapami w ręku. Znaleźliśmy się w centrum Pragi, zbliżała się godzina 21, co stwarzało pewien kłopot. Nie mamy gdzie spać, nie mamy jak jechać dalej i w zasadzie nie wiemy co robić. "Panic mode on!"



W okolicy był dworzec autobusowy, więc stwierdziliśmy, że spróbujemy szczęścia i zobaczymy jak z cenami. Trochę było to sprzeczne z naszą teorią podróży autostopem, jednak zostaliśmy przyparci do muru. Wielkie zdziwienie malowało się na naszych twarzach, gdy okazało się, że przejazd Praga-Zagrzeb kosztuje 300 złotych na 2 osoby. 150 złotych na osobę okazało się przystępną ceną. Nie wiele myśląc, stwierdziliśmy - jedziemy. W końcu mieliśmy okazję odpocząć, wyspać się i pomyśleć o następnym kroku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz