piątek, 19 kwietnia 2013

Miasteczko Senji


Senji to przepiękne miasteczko u wybrzeży Chorwacji. Czas jakby płynął tam wolniej, nie ma pośpiechu, nikt nikogo nie pogania. Jak zwykle odwiedzamy "Konzum", sieć lokalnych marketów. Tutaj spotkała nas żenująca sytuacja, po zrobieniu zakupów, pani w kasie stwierdziła, że coś ukradliśmy, dlatego mamy taki wielki plecak i tutaj na miejscu go przeszuka. Chorwackiego nie znam a po angielsku nic nie rozumiała. Więc stoimy tak, a ona grzebie nam po plecaku, niezręczna sytuacja. Znalazła jakieś chrupki, ale na to mieliśmy paragon z poprzedniego sklepu, więc z głupią miną zaakceptowała przegraną. Szybko popędziliśmy na plaże, żeby znowu popluskać się w wodzie. Ogólne nasze wrażenia na temat wody były mierne. Czysta była, to fakt, jednak prócz tony kamieni, pod woda można znaleźć jedynie kilka rybek, albo po prostu my mieliśmy pecha do miejscówek.

Gdy przyszedł wieczór postanowiliśmy poszukać miejsca do spania. Łaziliśmy chyba z 2 godziny po różnych miejscach, pytając nawet na lokalnym kempingu. Cena: 90 zł za 2 osoby i namiot. Phi... znajdziemy coś na dziko. Postanowiliśmy, że na tej górze z "zamkiem" musi coś być. Tak więc rozpoczęliśmy marsz, który zdecydowanie nie jest najmilszym wspomnieniem tamtego dnia. Na samą myśl odczuwam ból w krzyżu od dźwigania tego całego tobołu.


Namiot rozłożyliśmy już praktycznie w pół-mroku, miejsce jak nam się zdawało, było odgrodzone różnymi krzakami od szlaków, którymi łazili ludzie. Byliśmy bezpieczni. Noc przebiegła pomyślnie, w końcu się wyspałem i należycie odpoczęliśmy. Rano się okazało, że miejsce, które wybraliśmy na nocleg, miało bardzo ciekawe widoki.


Po śniadaniu ruszyliśmy w dalszą podróż, w sumie do miejsca, dla którego tutaj przyjechaliśmy, Jeziora Plitvickie.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz