Dużo dobrego słyszeliśmy o Chorwacji, więc stwierdziliśmy, że musimy ją zobaczyć. Później jednak stwierdziliśmy, że nie będziemy mieli kasy na taką wycieczkę, więc co zrobić? Autostop. Taka była moja pierwsza myśl związana z Chorwacją, jednak jak to tak? Przecież nie wiemy czy się uda, może coś się nam stanie, gdzie będziemy spać, gdzie będziemy jeść. Te i wiele innych pytań zrodziły się na samym początku. Dużo o Chorwacji czytaliśmy, pytaliśmy stałych bywalców, kilka poradników i przewodników przewinęło się przez nasze ręce i postanowiliśmy, że jedziemy. Kupiliśmy namiot, śpiwory, karimaty i jeden National Geographic, zatytułowany "Chorwacja". W portfelu nie mieliśmy dużo, więc postanowiliśmy, że będziemy żyli oszczędnie. Zaplanowaliśmy miejsca, które chcemy zobaczyć, którędy będziemy jechać i gdzie będziemy się zatrzymywać. To jednak w dalszym rozrachunku nie miało najmniejszego sensu, bo wszystko uzależnione jest od tego, ile dziennie przejedziemy. 2 tygodnie zajęły przygotowania. Spakowani nastawiliśmy budzik na godzinę 04:00, tuż po wschodzie słońca, trochę znerwicowani położyliśmy się spać. Nie minęło 5 godzin, otworzyliśmy oczy na dźwięk budzikowej melodii. - Wiesz co? Chyba się zaczęło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz